O mnie

Moje zdjęcie
lin_kowe bo od imienia,a robótkowo bo bawią mnie wszelkiego rodzaju robótki.Niekoniecznie wszystkie,ale większość z nich na pewno.A próbowałam wszystkiego co popularne zaczynając od kredki i mazania po papierze,a kończąc na przeprojektowaniu starych kuchennych mebli.Jak widać zakres dość szeroki choć cały czas oscylujący w obszarze działań plastyczno-konstrukcyjnych.Co z tego wychodzi tego nie poddaję ocenie. Robię bo to mnie bawi.I na tym poprzestanę. I dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają. To bardzo miłe.

niedziela, 28 lutego 2016

Myszowatość w nadmiarze

Zrobiłam kartki z myszami i ... na tegoroczne święta z nimi skończyłam. Część z tych kartek  dostaną  znajomi i rodzinka, a część powędruje do mojego mistrza.

środa, 24 lutego 2016

W ramach porządków w sekretarzyku i zbierania gier w jedno miejsce (muszę zrobić sobie pudło na gry planszowe i inne  zabawki angażujące myślenie) trafiłam na zdekupażowane  przez siebie domino. Zabawka o tyle fajna, że jak się znudzi gra można się pobawić układanką.



poniedziałek, 22 lutego 2016

Duże jajko

Mała odskocznia od myszowatości.

sobota, 20 lutego 2016

myszowatości c.d.

Wszystkie z tym samym stempelkiem, ale i tak się różnią :)





mążżżższczyznowe komentarze :
1. Ty...., od...ol się od mojego ogonka.
2. Jak będę szukał partnera to cię zawołam.
3.K...wa, ale się przyczepił.
4. K..wa, nawet dobra kryjówka  nie jest warta poświęcenia utraty ogonka.

piątek, 19 lutego 2016

wielkanocna myszowatość w kilku odsłonach

Tym razem powrót do myszy z serii House Mouse, które lubię nie tylko ja. To nowy nabytek zasponsorowany przez mążżżższczyznę, który wykorzystam  w tym roku do wielu kartek.  Oczywiście nie do wszystkich, ale do większości na pewno.
Na razie takie


Oczywiście z komentarzami, bo jakżeby inaczej ;))))
1. O k...wa, to więcej waży niż ja.
2. No... to może jakaś wymianka?
3. K...wa, po takim ćwiczeniu będę miał mięśnie, że mi nikt nie podskoczy.
4. Lepiej było biegać, jak ćwiczyć podnoszenie ciężarów.

poniedziałek, 15 lutego 2016

uchwyty - gałki do starych mebli

Moja kuchnia powoli zaczyna przybierać  wymarzone kształty. Daleko jeszcze do finału, ale ... koniec zaczyna się już rysować na  horyzoncie. To tym bardziej miłe, że  ta renowacja wlokła się od 8 lat. Początki były bardzo trudne. Oj.... bardzo :)
Dzięki wydatnej pomocy mążżżższczyzny udało się oczyścić do surowego drewna dwie stare (babcine) kuchnie. Jedną z nich przerobić w sposób, który  mnie zaskoczył, bo zmieściła się w nim maleńka zmywarka i wielki zlewozmywak., że o piekarniku nie wspomnę. Dodam tylko, że  dla mnie kuchnia mogła nie istnieć.  Do pewnego czasu uważałam, że zamiast niej w mieszkaniu powinna znajdować się duża biblioteka i pracownia.Kuchnia zaś ABSOLUTNIE NIE.
Przechodząc jednak do  tego co istotne. Otóż z babcinych kuchni  odratowaliśmy wszystko co się dało uratować. To czego się nie dało zostało zastąpione innymi starociami. I teraz właśnie jedne z nich. To oczywiście gałki do szuflad, które  zrobiłam z tych, jakie znalazłam w piwnicy.

Potrzebne do tego będą
ważne aby dobrać sobie właściwe guziki.
Ja w efekcie wykorzystałam te metalowe.
Zabierając się za  zrobienie własnych  starych gałek  trzeba wpierw oczyścić z nich stary lakier i wszelkie zabrudzenia. Ja do tego zeszlifowałam  wypukła ich część po to, aby łatwiej przykleić guziki.

 Przygotowując guziki należy pozbyć się  stopki
Ja zrobiłam to  lutownicą z końcówką do  wypalania w drewnie.
Gdy guziki mamy gotowe należy je przykleić do gałki i mocno docisnąć.
Po wyschnięciu pozostaje już tylko pomalowanie farbą akrylową i delikatne postarzenie woskiem. Warto  pamiętać, że  miejsca, które chcemy  postarzyć nie należy malować farbą, bo efekt może nas zaskoczyć np. zmianą barwy farby. Ja miejsca, w których chciałam  uzyskać  widoczne postarzenie przetarłam papierem ściernym.
A tu już wykorzystane gałki.



Dziękuję za odwiedziny

To miłe z Waszej strony. Zapraszam ponownie, jeśli tylko macie na to ochotę. :)
lin_ka